Nauczyć się uczyć, czyli wyzwania edukacji XXI wieku
Podstawowym problemem osoby uczącej się jest dziś
ilość informacji, które musi przetworzyć, by wydobyć wiedzę przydatną w życiu osobistym lub zawodowym. Niestety, umiejętności tych raczej nie nabędziemy na etapie edukacji szkolnej.
Zainspirowała mnie prezentacja
Did You Know? przygotowana przez Carla Fischa i zamieszczona w YouTube, która ukazuje wpływ globalizacji i rozwoju technologicznego na nasze życie i edukację. Choć trochę przydługa, daje dużo do myślenia na temat kluczowych umiejętności, które powinny być rozwijane w każdej szkole od najmłodszych lat życia.
Zdaniem Fischa, w 2010 r. ilość informacji będzie podwajać się co 11-72 godziny. Niektórzy, jak na przykład Steve Mills, wiceprezydent IBM, twierdzą, że nawet szybciej – co 11-24 godzin. To prawdziwy zalew informacji, więc zasadne jest pytanie, czy będziemy potrafili sobie z tym poradzić? Wydaje mi się, że można postawić tezę, że
systemy edukacji nie kształcą umiejętności korzystania z istniejących i powstających zasobów informacyjnych oraz selekcji materiału przydatnego do nauki.
Fisch uważa, że w 2010 r. dziesięć najbardziej pożądanych w Stanach Zjednoczonych profesji nie będzie miało historii sięgającej 2004 r. W wyniku rozwoju technologicznego nowe zawody powstają w taki sam sposób jak nowe produkty i tak samo jak one zdobywają sobie popularność na rynku. Nauczyciele niestety, z różnych przyczyn, nie reagują na zmiany dokonujące się w otaczającym świecie, poprzestając z reguły na trzymaniu się programu nauczania i metod pracy narzuconych przez władze oświatowe.
Instytut Think!, zajmujący się nowoczesną edukacją i edutainment, przytacza na swoich stronach badania prowadzone w szkołach w stanie Wirginia w USA. Sygnalizują one poważne problemy, które za kilka lat mogą zaowocować problemami dla osób obecnie uczących się, wynikającymi z niedopasowania umiejętności uczniów do potrzeb rynku pracy. Już dziś nauczyciele zauważają, że 95% zadań, które rozwiązują uczniowie w szkole, nie wykorzystuje efektywnie ich inteligencji. Uprawiana jest swoista sztuka dla sztuki rozwiązywania zadań, tymczasem uczniowie nie wiedzą, jak zorganizować swój proces nauki i jak efektywnie uczyć się. Psychologowie amerykańscy odkryli, że dla większości uczniów nie jest problemem samo uczenie się, lecz nieumiejętność organizacji swojego procesu nauki.
Nauczyciele czy wykładowcy często zakładają, że studenci wiedzą, jak znaleźć informację, przetworzyć ją i umieć wykorzystać. Chyba niesłusznie. Szkoły praktycznie nie rozwijają tych umiejętności u uczniów. Programy nauczania nakierowane są na przekazywanie treści, nie zaś na kształtowanie umiejętności uczenia się i przetwarzania wiedzy oraz selekcji tej wiedzy, która jest najbardziej przydatna w dorosłym życiu. Treści do „przerobienia” jest zazwyczaj znacznie więcej niż godzin lekcyjnych, na których nauczyciel mógłby zrealizować narzucony mu program. Z reguły nie ma więc miejsca na to, aby ucznia nauczyć, jak ma się on uczyć.
Osobnym problemem jest warsztat nauczyciela. Metody nauczania stosowane przez większość nauczycieli są metodami, którymi byli oni z reguły szkoleni podczas swoich studiów i kursów pedagogicznych. Narzędzia pracy nauczyciela nijak się więc mają do dzisiejszych realiów, zwłaszcza w kontekście tworzenia się społeczeństwa informacyjnego, w którym należy posługiwać się zupełnie innym zestawem narzędzi. Nie powinny zatem dziwić powszechne oceny uczniów, że szkoła to stracony czas, w którym wiele nie można się nauczyć.
Przytoczone badania zawierają surową ocenę amerykańskiego systemu edukacji. Niestety, wydaje mi się, że w innych krajach sytuacja jest podobna. Nie wygląda na to, aby sytuacja polskiego ucznia i nauczyciela różniła się bardzo od wyżej opisanej.
Nauczyć, jak uczyć się w społeczeństwie informacyjnym, to chyba najważniejsze wyzwanie edukacji początku XXI wieku. Także w Polsce, więc chyba szkoda marnować cenny czas na dyskusję, czy w szkołach mają być mundurki, czy nie.
Marcin Polak
autor zajmuje się nowoczesną komunikacją w procesie edukacji, edukacją nieformalną społeczeństwa z wykorzystaniem mediów i Internetu, a także edutainment.
dopisek redaktora:
Edutainment (ang.) – to neologizm w języku angielskim, powstały z połączenia słów „education” i „entertainment” (stąd niekiedy używa się również określenia „entertainment-education”). W języku polskim nie ma dobrego polskiego odpowiednika tego terminu, dlatego proponuje się używanie angielskiego terminu.
Istotę Edutainment dobrze oddaje powiedzenie „uczyć bawiąc”. Wskazuje ono zarazem odpowiednią hierarchię ważności. Pod pojęciem Edutainment będziemy rozumieć takie działania, których celem jest przede wszystkim edukacja, zaś forma rozrywki jest wyłącznie sposobem uatrakcyjnienia lub ukrycia przekazu o charakterze edukacyjnym. Inaczej mówiąc, programy wykorzystujące Edutainment edukują z użyciem metod rozrywkowych (są narzędziem „rozrywkowej” edukacji). Celem ich jest zaktywizowanie osoby do nauki i zbudowanie interakcji pomiędzy edukatorem (lub narzędziem edukacji) a osobą uczącą się (za: http://pl.wikipedia.org/wiki/Edutainment).