Cheerleaders, cheerleaderki, czirliderki, cheerliderki…… odmian tego słowa w internecie można znaleźć mnóstwo. Jak prawidłowo pisać i odmieniać nazwę tego wspaniałego sportu i o co tak naprawdę w nim chodzi?
Sama nazwa składa się z dwóch elementów cheer oraz leading (jako czynność) lub cheer oraz leader (jako osoba). Słowo cheer oznacza nie tylko bycie zadowolonym, radosnym, ale także okrzyki mające zachęcać publiczność do dopingowania sportowców. Natomiast leader oznacza osobę prowadzącą, przewodnika, żeby nie napisać po prostu lidera. Stąd jak łatwo jest się domyśleć cheerleader to osoba prowadząca doping. Stąd wykorzystanie początkowo tylko w amerykańskim, teraz już w wielu innych krajach, podczas dopingu tabliczek z napisanymi słowami, do których skandowania publiczność jest zachęcana.
Zachęcanie do zorganizowanego dopingu rozpoczęło się na amerykańskich uczelniach wyższych i szkołach średnich (nie mylić z samym dopingowaniem, gdyż to odbywało się w odległych czasach, podczas walk gladiatorów). Skoro w konkurencjach sportowych były rozgrywki, to nie trzeba było długo czekać, aby drużyny cheerleaders zaczęły również z sobą konkurować. Wtedy to nastąpił „wyścig zbrojeń”. Choreografie, podrzuty, salta, okrzyki, transparenty. I tak to się zaczęło.
A jak sprawa wygląda obecnie w Polsce?
Pisząc to z perspektywy osoby, która cheerleadingiem zajmuje się 12 lat, z jednej strony chciałabym napisać, że cheerleading ma się w Polsce świetnie, a z drugiej, że chyba jego założenia i cele znacznie odbiegają od rzeczywistości.
Nie ma co ukrywać, że nasza kultura znacznie różni się od tej amerykańskiej. Społeczeństwo preferuje inne sporty i inne jest tez podejście do osób występujących. Wielokrotnie zamiast cieszyć się, że ktoś (tutaj zespół) nad czymś pracował i nam przedstawia swoją pracę - wolimy szydzić. Dodatkowo wizerunek cheerleaderki psują filmy, pokazujące je jako mało rozgarnięte osoby, dla których celem życia jest pokazanie brzucha i aby błyszczyk do ust się nie rozmazał. A tak naprawdę
cheerleading to piękny sport! Łączy w sobie taniec, akrobatykę i radość. Jednak jak tu tańczyć ze szczerym uśmiechem na twarzy, kiedy nasza praca (już nawet nie efekt, ale sam fakt poświęconego czasu) jest wyśmiewany przez grupkę wyrostków bez żadnych zainteresowań? Nie chodzi tutaj o fałszywy podziw, ale o zwykły szacunek do pracy innych. Dlatego pewnie, jest tak trudno być cheerleaderką.
Naprawdę cieszącym jest fakt, że jest tak wiele zespołów cheerleaders. Widać to chociażby po zawodach, czy ilości tak modnych dzisiaj fanpage’ów na portalu Facebook. Jednak czy to co robią jest prawdziwym cheerleadingiem? Czy po prostu układami tanecznymi z pomponami? Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi.
Cheerleaderki (oraz coraz częściej cheerleaderzy) występują podczas przerw w meczach. Czy zachęcają do dopingu? Wątpię. W Polsce zespoły są tylko przerywnikiem w wydarzeniach sportowych. Zdaję sobie sprawę z tego, że poprzednie zdanie zabrzmiało brutalnie, jednak od nas- trenerów, zależy czy ten przerywnik będzie warty oglądania. Nie ma co ukrywać, że wielokrotnie wartość prezentowanych układów jest o wiele wyższa, niż gra zawodników i to bardzo cieszy.
Czy zespół występujący poza areną sportową, prezentujący układy taneczne z pomponami, nadal jest zespołem cheerleaders? Czy zespołem tanecznym? Kogo zatem zachęca do dopingu lub dobrej zabawy poza wydarzeniem sportowym? Dla publiczności znakiem do aktywności jest zakończenie układu, po którym biją brawo, lub nie. Czy taniec podczas przerw jest zachęcaniem do dopingu? Jest umileniem czasu kibiców.
Można mi zarzucić, że zbyt kurczowo trzymam się korzeni i definicji literalnych, jednak logika podpowiada, aby uprawiając jakiś sport trzymać się jego cech podstawowych.
Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że znakomita większość zespołów cheerleaders bez zespołu, którego stale dopingują powstaje w szkołach z inicjatywy samych, przyszłych cheerleaderek, i to jest zdecydowanie godne pochwały i wszelakiego wsparcia. Wielkiego wysiłku od trenera wymaga dobranie muzyki do choreografii, ułożenie tejże choreografii, oraz nauczenie dziewcząt kroków, figur, dbać i ich gibkość i sprawność. Jest to bardzo ciężka praca, również bardzo niedoceniania. Równie trudne jest utrzymanie dziewcząt w zespole, gdyż jak powszechnie wiadomo, młodzież coraz słabiej garnie się do sportu, a żeby cheerleading, lub każda inna forma sportu o wyrazie również artystycznym, była atrakcyjna, potrzeba czasu, systematyczności i samozaparcia. Za to wszystkim trenerom serdecznie dziękuję.
I tutaj trenerzy zwracam się do Was z ogromną prośbą. Twórzcie pokazy na miarę możliwości członków zespołu, tak aby udało im się wykonać wszystkie elementy bez stresu, bez narażania zdrowia. Uczestnicząc jako widz w wielu pokazach i turniejach (tutaj wielokrotnie jako sędzia) widzę jak cheerleaderki próbują dorównać ambicji trenera, a nie o to chodzi w cheerleadingu.
Małgorzata Wrońska
http://www.cheer-project.pl