 | Wyprawa Czekolusiów
W dalekiej krainie , w pewnym bardzo dużym lesie mieszkają skrzaty, nazywają się Czekolusie, bardzo lubią czekoladę. Lecz pewnego dnia po dość ciężkiej nocce okazało się że laski czekolady i różowe krowy, co dawały truskawkowe mleko, znikły .
Czekolusie postanowiły wyruszyć na poszukiwania za 7 gór i 7 lasów. Ponieważ tylko zostało im troszkę zapasów, musiały szybko wyruszyć, poszły tylko najodważniejsze Czekolusie. Czekoluś Jacek, Czekoluś Bartek i najodważniejsza Czekusia Milenka. Cała reszta Czekolusiów czekała w swoich małych domkach na trójkę bohaterów, w których wierzą i mają nadzieję, że w końcu zjedzą swoją ulubioną czekoladę na bazie truskawkowego mleka...
Tymczasem Bartka, Jacka i Milenkę spotyka wiele nieoczekiwanych przygód . Właśnie trafili na wielką górę, przez którą ciężko im się idzie, ale nagle pojawia się wróżka i pyta :
- Co was tu sprowadza? ta góra jest bardzo niebezpieczna i kryje w sobie wiele zła!
Czekolusia Milenka zaczęła opowiadać co się stało, gdy wstali:
- Wróżko, zniknęły nam nasze laski czekolady i różowe krowy, bez których nie przeżyjemy, czerpiemy siłę z czekolady, bez niej.....
- Dobrze dobrze - mówi wróżka górzysta (bo tak się nazywała) - chyba wiem gdzie je można znaleźć.
- Widzicie ten zamek tam hen za górą?
-Tak widzimy - odpowiedziały Czekolusie
-J a pomogę wam przejść na drugą stronę, a potem już sami musicie sobie poradzić z potężnym Żartoluchem! Żartoluch bardzo lubi płatać figle, może dlatego że jest sam i nie ma przyjaciół. o tym zaraz się przekonacie!
Gdy Jacek, Bartek i Milenka szczęśliwie za pomocą wróżki dotarli prawie pod sam zamek, musieli radzić sobie sami, wróżka tak jak szybko się pojawiła, tak samo szybko znikła .
- No to idziemy! Powiedział Bartek
- Czekajcie, a może najpierw wymyślimy jakiś plan ? zapytała Milenka.
- Zróbmy tak ...
Więc po uzgodnieniu planu działania postanowili zapukać w ogromne drzwi Żartolucha.
- Kto tam, się pytam? Kto śmie zakłócać mój spokój?
- Tttt-oooo-myyyy czeee-kkkooo-llll-uuu-sss-iiiieee - drżały ze strachu biedne skrzaciki z leśnej polanki.
- Czego tu chcecie ? - dalej pytał, ale nie otwierał drzwi.
- W nocy nam znikły nasze laski czekolady i różowe krowy, czyyy nie wiesz co się z nimi stało?
- Wiem, mam je tutaj, ale nie oddam.
- Dlaczego? My bez tego nie możemy żyć. Cała reszta Czekolusiów wierzy, że wrócimy do domu ze wszystkim i urządzimy wielką, czekoladową ucztę - powiedziała Milenka.
W tej samej chwili drzwi sie otworzyły, Żartoluch nachylił się nad Czekolusiami (które zaczęły uciekać) i powiedział:
- Nie bójcie się, jestem taki samotny, dlatego robię takie głupie żarty innym, od wielu lat nikt do mnie nie przyszedł, bo się bali moich rozmiarów. A i różne opowieści na mój temat krążyły.
- Uff jak dobrze! - odetchnęły Czekolusie i postanowiły zawrzeć układ z olbrzymem.
- Jak Ty nam oddasz nasze laski czekolady i różowe krowy, to w każdą sobotę będziemy cię zapraszać na wielką ucztę i zabawę w naszym lesie.
Olbrzym tak się ucieszył, że postanowił oddać Jackowi, Bartkowi i Milence ich czekoladę i krowy. I poszli razem do reszty Czekolusiowych skrzatów. Tamte, jak zobaczyły, że zbliża się jakiś potwór do nich, pochowały sie w swoich małych kolorowych domkach.
- Wyjdźcie, nie bójcie się! - usłyszały znajome głosy i tak jak szybko się schowały, wybiegły uradowane, a jak już zobaczyły swoje krowy i laski czekolady, były tak szczęśliwe, że cały las obiegł chichot małych, odważnych Czekolusiów.
I tak jak w każdej bajce wszystko skończyło się dobrze i szczęśliwie, a Żartoluch nigdy już nikomu nie zrobił żadnego psikusa, ponieważ miał tyle przyjaciół z którymi mógł się bawić tyle ile chciał:)
Dodane przez dnia 17 lutego 2012 | 0 Komentarzy ˇ 1550 Czytań -  |
|  |