Pierwsze koty robaczywki, czyli perypetie młodej belferki
Dodane przez admin dnia 03 marca 2013
Karina Bonowicz – dziennikarka i i polonistka w swym debiucie literackim opisała perypetie młodej nauczycielki. Ida kończy studia, po czym… z braku możliwości zrobienia doktoratu znów trafia do szkoły średniej, tym razem jako belferka.
Rozszerzona zawartość newsa
Karina Bonowicz – dziennikarka i i polonistka w swym debiucie literackim opisała perypetie młodej nauczycielki. Ida kończy studia, po czym… z braku możliwości zrobienia doktoratu znów trafia do szkoły średniej, tym razem jako belferka.
W szkole przyjdzie jej zmagać się nie tylko z nową maturą, Myszorem, Dywanową i resztą niezbyt atrakcyjnego ciała pedagogicznego, ale także z uczniami, w których buzują hormony. W pracy z klasą idzie pod prąd, zwłaszcza w kwestii sposobu nauczania, dzięki czemu udaje jej się dotrzeć do zbuntowanej młodzieży i zachęcić ją do czytania. Jej niekonwencjonalne metody nauczania oraz cięty język i nie zawsze właściwe zachowanie nie są przychylnie postrzegane przez resztę ciała pedagogicznego i z tego powodu wkrótce zacznie bić rekord w stawianiu się na tureckim dywaniku u dyrektora wuefisty.
Autorka zabawnie pisze o codzienności młodej kobiety, która po ukończeniu studiów doświadcza absurdów polskiej, nie tylko szkolnej rzeczywistości. Głowna bohaterka oprócz problemów w pracy, ma także perypetie sercowe. Na głowie będzie miała ucznia, który się w niej podkochuje oraz byłego chłopaka - egocentryczną gwiazdę dwóch reklam i jednego serialu - z którym rozstała się z bardzo ważnych powodów, których zupełnie sobie nie może przypomnieć. Wkrótce na horyzoncie pojawi się Kuba, jej nowy adorator...
Książka została oparta na własnych doświadczeniach pisarki i opowiada o „pierwszym razie” młodej nauczycielki, która dopiero co wyszła ze szkolnej ławy, a już przychodzi jej stanąć przy tablicy i wejść w skórę belfrów, z którymi nie tak dawno sama darła koty. Jak to z „pierwszymi razami” bywa, pierwsze kroki bohaterki w roli „pani od polskiego” nie są wolne od potknięć. A że zarówno dla szanownego ciała pedagogicznego, jak i dla dzieciaków jest „kotem”, jak zwykle nazywa się początkujących uczniów, jest na podwójnym cenzurowanym. Tak więc czekają ją i „pierwsze koty za płoty” i „pierwsze śliwki robaczywki”.
W jednym z wywiadów Karina Bonowicz tak mówi o swojej bohaterce: - Idealny nauczyciel powinien być… daleki do ideału. Przekorny i prowokacyjny. Powinien iść pod prąd. Łamać schematy. Prowokować do myślenia. Pokazać, że myślenie nie boli, a mózg jest najseksowniejszym z ludzkich organów. Nie nakładać do głowy łopatą, ale dać ją do ręki i pokazać, jak można, a nie jak trzeba, jej użyć. Nie lepić uczniów, używając identycznej foremki, nie kneblować im ust nauczycielskim autorytetem i pamiętać, że poczucie humoru jeszcze nikogo nie zabiło. Czy Ida zbliżyła się do tego nieidealnego ideału? Robiła, co mogła, ale czy jej się udało? Trzeba by było spytać o to jej uczniów…
zobacz opis ksiązki
ten tekst pochodzi ze strony http://www.szkola.firmowa.eu